poniedziałek, 19 maja 2008

CUDZOZIEMIEC W OCZACH TURKOW..

Turcy to bardzo usmiechniety i pozytywnie nastawiony do ludzi narod,chetnie niosacy wszelakiego rodzaju pomoc..to jest to co w Nich kocham i nie jednokrotnie doswiadczylam..jednak ten TECZOWY Narod ma swoja zmore..klasyfikowanie ludzi po wygladzie i pochodzeniu.Ma to szczegolnie miejsce w turystycznych rejonach Turcji, gdzie co dzien spotyka sie roznego typu masci ludzi.

Cudzoziemcy postrzegani sa przez pryzmat turystow odwiedzajacych Turcje.
Niejednokrotnie dla Turkow, ktorzy nigdy i nigdzie nie wyjechali poza granice swego kraju czasem nawet i miejsca zamieszkania...zagranica kojarzy sie z pieknym SNEM.. obcokrajowiec kojarzy sie z niczym innym jak z dobrobytem, wysoka stopa zyciowa a czesto tez i z rozwiazloscia.Wielum wydaje sie, ze my obcokrajowcy doslownie "siedzimy na gorze pieniedzy":)a nasze zycie to wiecznie trwajaca zabawa.Mrzonka o cudownym zyciu na Starym Kontynencie jak i Ameryce sprawia, ze Ci nieswiadomi rzeczywistosci ludzie tesknia za podobnym zyciem dla siebie i ich rodzin...a zycie cudzoziemca ...staje sie nie do pozazdroszczenia..przeplaca za towary niemal wszedzie..chyba, ze nawiazal juz jakies znajomosci to ma wtedy szanse zaplaty po znajomosci..Ja osobiscie bardzo sobie cenie takie znajomosci..:)

Wystarczy, ze nie wygladam na turczynke i mimo , iz mieszkam tu tyle lat to postrzegana jestem jako turystka...o zgrozo.

Dobrze jest mowic w jezyku tureckim..oj to wtedy stajesz sie jednym z Nich..stajesz sie nietykalny(zalezy..hehe)ale napewno faworyzowany czesto do przesady.Ceny tez ida w dol! ;)

Pamietam wiele takich zdarzen z autopsji..opisze tylko jedno..

Co sobote chodzilam na bazar by zaopatrzyc sie w podstawowe art. spozywcze..i warzywa oraz owoce.Na takim bazarze zawsze kupuje u stalych sprzedawcow...towar mam juz sprawdzony i nie martwie sie, ze dostane cos innego niz to na co patrze;)
Tego dnia przypomnialo mi sie, ze potrzebuje cukru.Zawsze kupuje 2 kg, zeby nie biegac za czesto...cukier w Turcji nie jest tani..coz:)Poszlam do tego samego sprzedawcy ale zastalam jego kolege..poprosilam o 2 kg cukru ...on nie znajac mnie rzucil mi taka cena, ze az mnie przytkalo(co sie rzadko zdarza..hehe)jak tylko doszlam do siebie..spytalam a odkad cena, az tak drastycznie ulegla zmianie..czyzby jakas nieoczekiwana podwyzka rzadu..a on na to, ze nie , ze zawsze taka byla..we mnie sie zagotowalo.Odparowalam..ciekawe..dla kogo taka stala ta cena bo ja czesto kupuje ale ta cena jest przesadzona.W tym momencie nadszedl "moj sprzedawca"..rozpoznal mnie a jakze..i mowi do drugiego slyszalnym szeptem...hehhe
To nasza abla.. o bizden(to nasza siostra..ona jest z naszych)...nie zdziwie Was chyba mowic, ze cena cukru drastycznie spadla..:)tamten jednak... byl czerwienszy od buraka..przepraszal caly czas odwazajac cukier..

O BIZDEN ;)..to zawsze dziala!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Podoba sie zyczaj mowienia o "swoich" per "siotra" albo "brat"

Czarny Rycerz