wtorek, 30 stycznia 2018

GÓRY...I JA to SKOMPLIKOWANY ZWIĄZEK :)

Od wielu lat noszę się z zamiarem porządnego chodzenia po górach. Nie wliczam w to 3 dniowej trasy  Drogą Likijską  w 2015 oraz krótkiego wypadu w Tatry w 2016 roku czy trekkingi na Kapadocji. Lecz od 2014 ego roku nie miałam sposobności na górskie wycieczki. Choć należę do tych co po górach chodzą od małego. Bez gór nie potrafię żyć. Nie zaliczam szczytów by zaliczyć tylko czerpie satysfakcję, że mogę robić długie trasy w górę i w dół.


Przez różne sytuacje w moim życiu nie mogłam się wybrać nawet na najbliżej mnie położone trasy. Zwłaszcza, że uznaję zasadę jak w góry to w co najmniej 2 osoby. Wielu moich znajomych chodzi grupami i z klubami wysokogórksimi. Namawiali mnie co tydzień ale ,,,,ale. W końcu się zebrałam w sobie.
Pojechałam na wycieczkę za miasto nie z zamiarem wejscia w góry lecz zjedzenia śniadania z przyjaciółmi w pewien niedzielny poranek...i tam patrząc na strzelisty szczyt Góry Mahmut dopadł mnie głos gór i wezwał do natychmistowego przyjścia.

I oto w 2018 wróciłam na trasy górskie. Z wielką satysfakcją, gdyż obawiałam się o swoją kondycję. Jednak po 2 spokojnych trasach, wiem na co mnie stać i widzę , że się niedoceniałam.


Tu w Izmirze mamy wszystkiego dużo, to bogaty w dary natury region egejski lecz wysokich gór nam Pan Bóg  poprostu poskąpił. Tak tu mawiamy między nami wielbicielami górskich szlaków. Mamy tu Pasma górskie Nif i Spil. Panują nad nimi 3 szczyty  jeden  to Góra Mahmut ,bardzo stroma góra o wys 1387 m. n.p.m  oraz Bozkir dag wys, 1510 m.n.p.m to szczyt należacy do pasma zwanego jeszcze z antyczności Olimp a dzisiejsza nazwa to Góry Nif. Góra Bozkir to jakny ramię łączące Góry Nif z pasmem Spil.
Bozkir to okropnie stroma góra. Wspięcie się na nią nawet samochodem po asfalcie to nie byle wyczyn a co dopiero o własnych siłach. Przykładem niech będzie pomyłka mego kierowcy we mgle i wjazd na tą górę autokarem pełnym przerażonych turystów. To było dopiero przeżycie  ekstremum jak mi jeszcze kierowca oznajmił, że on ma lęk wysokości :) a ja liczyłam tylko, że nas dowiezie do Sardu, tak do Sardu jednego z 7 Kościołów Apokalipsy wg, Św. Jana. Nie muszę dodawać, że w tym tak wzniosłym momencie jakim był wyjazd pod górę we mgle...wszyscy się modlili.

W Turcji działa wiele tzw. klubów wysokogórskich, celowo użyłam tzw. gdyż nie wiekszość z nich mija się z nazwą i  to bardzo. To takie sobie kluby nastawione na komercje a nie bezp. uczestników, Chodzą stadnie nawet po 70 osób. Nie sposób być zadowolonym w takim stadzie pseudo wielbicieli sportu górskiego.Zdarzyło mi się, że lata temu jak zasłabłam na trasie to przewodnik nawet się nie zorientował, że mnie brakło. Koło mnie nikogo...dopiero po pewnym czasie kilkoro ludzi nadchodzący z dołu za grupą udzieliło mi pomocy typu...woda..przekąska i polar. Cóż a moje rzeczy kolega zabierając mój plecak oddalił się ode mnie i zostałam z niczym.

W dodatku nie ma tras wytyczonych..tzn sa takie które jak nie zarosną to są. Próźno szukać szlaków górkich i osnaczeń. Lepiej mieć sprawny GPS.

Tam gdzie oznaczono szlaki ... to szlak ma 1 kolor czerwony...nie ma innego. Próżno szukać a w dodatku zwykle brakuje nawet i czerwnego oznakowania.


Góry Nif oraz Spil pełne są ciekawych miejsc, historycznych oraz bogte są w zwierzynę i wiele pełnych magii ścieżek. Wprost cudowny czas z na łonie natury był mi bardzo potrzebny. Doładowałam swoje bateryjki i czuję się pełna energii.


Na trasie na Mahmut Dag towarzyszyły nam 2 psy. 1 to pies pasterski mieszanka kangala z jakims tam kwiatem a 2 pies uliczny. Oba te cudowne zwierzaki były stale z nami.


Ten o to przyjaciel wraz z kolegą towarzyszyli nam od wyjcia z wioski do samego powrotu. Wyprawa w kierunku szczytu Mahmut Dag była bardzo magiczna i pełna przyjaciól. Piesek ze zmęczenia padł. pozdzieliłam się z nim czym miałam. Dostał 2 racuchy z jabłkiem...hamburgera wołowego i trochę chleba. Zasnął zadowolony. Wodę popijał z kałurz na trasie.

Pieski przeganiałay dziki w lesie, które mogłyby stanąć nam na drodze i zachowywały się jak nasi pasterze. Serio albo lepiej przewodnicy.




O TO TROCHE ZDJĘĆ Z MYCH GÓRSKICH TO TU TO TAM...BYLE POD GÓRĘ :)








GRZYBKI NA NAWOZIE...;) cala ekipa gratulowała mi znależiska.

 Tu wyszłam jak maniak telefoniczny...nie nie jestem uzależniona ale w telef mam program do chodzenia..musze składać na FB raport znajomym z całego świata,,,robię jakieś tam zdjęcia itd.
      Umiejętność zrobienia zdjęcia jest bardzo ważna....fatalny kadr skraca nas i poszerza. Cóż Ayise ma nowy telef  co robi dobre jakościowo zdjęcia ale jeszcze się długo będzie uczyć kadrowania :)


















Pomieszały się fotki wybaczcie mi proszę ten chaos, lecz sił mi brak na zamianę pozycji zdjęć....tam gdzie mam czarna czapkę to wyprawa na Mahmut Dag a tam gdzie niebieską kremową to nasze przejście na górę Tantalos.
Ja dotarłam pod ale na szczyt nie miałam ochoty na wyjscie tym razem, bo zgłodniałam i okropnie wiało. Wiatr był zimny i min 40 km na godz. Polar SUPREME i  cienka kurtka puchowa nie dały rady. Musiałąm  na czas postoju  otulić  się peleryną, Przemarzłam do szpiku kości. Dobrze, że wiem jak nie zachorować. Mam swe naturalne sposoby. Opowiem Wam o nich niedługo...bo to akurat zima.


Do miłego Nika