sobota, 21 czerwca 2008

ISTANBUL..ZYCIE W KORKU..TLOKU I OBOJETNOSCI..






Istanbul to Metropolia z 15 mln mieszkancow i co dzien przybywajacymi nowymi naplywowymi mieszkancami ze wschodu kraju , innych krajow i zewszad, gdzie sie gorzej dzieje..To Miasto snow jednych i horrorow dla innych.Miasto mozaika wszelakich kultur, religi i osobliwosci.Niesposob raz wjezdzajac do tego miasta pozostac obojetnym na jego urok i nie sposob rowniez opanowac nerwy...stojac w korkach po kilka godzin.Gdy w programie moich wycieczek wypada Istambul to mam juz dokladnie zaplanowane co do minuty, kiedy mam do tego miasta wjechac..by nie stracic 2ch godzin na stanie w korku i kiedy z niego wyjechac by uniknac "zaklinowania".Nie jest to wcale latwe bo nawet 5 min spoznienie, gdzies na trasie moze kosztowac mnie i moich turystow wiele godzin oczekiwania i powolnego przesuwania sie w roszadzie aut..nie sposob stac na jednym pasie musimy kombinowac jak sie wkrecic miedzy inne auta, ktore podobnie jak my ..staraja sie przemiescic jak najszybciej w kierunku Mostu na Bosforze..laczacym dwa kontynenty Azje i Europe.Taka ilosc populacji musi posiadac samochody by latwiej dostac sie do pracy.Latwiej nie znaczy szybciej..ta regula w tym miescie nie ma zastosowania jezeli chodzi o ruch uliczny.Co innego w metrze czy autobusach badz tramwajach..ludzie pedza, gdzies przed siebie..nikogo nie widzac i nie slyszac..jak roboty..automaty..byle zdarzyc na czas.Nawet jak tylko na zakupy..to tez sie pedzi bo to juz " w krew weszlo" praktycznie wszystkim mieszkajacym w tym szokujacym miescie.



Ulice, wiadukty, nowe pomysly na rozladowanie Starego miasta..i wszystko na nic..bo samochodow przybywa.
W tej chwili Japonczycy realizuja nowy projekt, ktory planowo ma byc zdany w przyszlym roku..jak wszystko dobrze pojdzie.Tym projektem jest tunel biegnacy pod Ciesnina Bosfor.Ma byc osobny wjazd dla pieszych i tramwajow oraz osobny dla samochodow, tak by w 5 min mozna bylo sie znalesc po ktorejs ze stron.Oby sie udalo to co Miasto planuje..oby..bo 3 mosty nad Bosforem nie wystarczaja..czy jeedn tunel zrobi, az taka roznice?

W ISTANBULSKIM PARKU



Usiadlam na lawce pod Platanem.
W Parku w Istanbule otoczona bizantyjskimi murami.
Spogladam ponad ich basztami,
W dal na kopule Kosciola Justyniana..dumna Hagia Sofie, ktora wznosi sie nad basztami strzelajac w Niebo
swymi minaretami...bedacymi dzielem Sultanow osmanskich.

Antycznosc i terazniejszosc spotkaly sie tu w Parku.

Siedze na lawce, wsluchana w szum tutejszych fontan.

Co chwila ktos, zmienia sie na mojej lawce.Ludzie przychodza i siadaja obok, by odpoczac i posluchac szmeru, wod fontanny jednoczesnie obserwujac kolorowych przechodniow...ı bawiace sie dzieci.
Sa tu i Mali Krolewicze, to ich Wielki Dzien...staja sie mezczyznami, pieknie wygladaj w swych satynowych pelerynkach i kapelusikach z porkiem.
W prawej dloni trzymaja berlo.

Glowna Aleja ludzie...podazaja w roznych kierunkach.
Nikt sie dzis nie spieszy..jest niedziela za murami skwar...tutaj cudowny chlod..w platanowym parku.Tutaj czas...plynie
inaczej...badzo wolno jakos.

Uciekam myslami do milych wspomnien i tego..ktory..

Mam za soba ciezkie dni wypelnione bolem i zalem.Tutaj jeste mi dobrze...

tak dobrze, ze juz tak 2 goodz. siedze w Parku pod Platanem.

Dzieki komus, kto dal mi tak wiele ...tak wiele z siebie.
I choc o tym nie wie jestem mu wdzieczna za to...bardzo...Dziekuje Ci...
Teczowy chlopcze.Gwiazdo z Nieba...nieograniczonego Wszechswiatu.

MOJA MYSL...ZLOTA ..CHYBA;)

Zycie umyka jak niedoscigniony wiatr..goniac za szczesciem..tracimy szanse cieszenia sie samym Zyciem...tym czym faktycznie jest..samym i samotnym tak jak my w tlumie ludzi i zdarzen.

piątek, 20 czerwca 2008

LOT BALONEM..EHH BALOONS..








Moj pierwszy lot balonem..odbylam w zeszlym roku na Kapadocji.Trudno sobie wymarzyc lepsze miejsce do takiego lotu, jak bajkowe krajobrazy, powulkanicznych skal tufowych..a w oddali blyszczacy w swietle wschodzacego slonca bialy, bo osniezony jeszcze szczyt, uspionego na zawsze(miejmy nadzieje)Wulkanu Erciyes.Wstalismy nad ranem bylo jeszcze ciemno ..zegarek wskazywal godz. nieco po 4 tej.Podjechal pod nas mini bus i zabral w teren ..tam , gdzie przygotowywano balony do lotu.Niestety zbyt cienko sie ubralam a bylo potwornie zimno.To tez wlasciciel balonow zaproponowal mi swoja zimowa kurtke..ktora z wdziecznoscia przyjelam bo "zeby mi szczekaly ".Poczestowano nas ciepla kawa i herbata oraz kanapkami.Kazde z naszej grupy wsiadlo do przydzielonego mu balonu.Mi przypadl kameralny 8mio osobowy lot.Wznieslismy sie 800m ponad tufowe kominy wprost do budzacego sie powoli Slonca.Sprzyjal nam wiatr, i posuwalismy sie wzdluz dolin i winnic Kapadocji.Przepiekna gra kolorow, ksztaltow i swiatla...napawalismy sie tym widokiem.W gorze obserwowalismy dziesiatki roznokolorowych balonow na lekko rozowo- niebieskawym niebie.Upojeni pieknem nawet nie zauwazylismy jak minelo 1.5 godz lotu.Udalo nam sie szczesliwie wyladowac, gdzies na polanie..kilka innych balonow tyle szczescia nie mialo.Na koniec otworzono "szampana" i rozdano nam dyplomy odbycia lotu balonem;)wisi u mnie na scianie.W tym roku planuje kolejny lot.Jutro wyruszam wlasnie tam do Bajkowego Swiatu.

środa, 18 czerwca 2008

OBJAZDOWKA czerwiec 2008




Wyruszamy na objazd..tym razem kameralna impreza tylko 11 osob ja i kolega po fachu.Jedzie ze mna bo ma poznac trase, ktora potem sam bedzie jezdzil.Program ramowy nie ulegl zmianie ale jego wykonanie zostawlo odwrocone tak by wszedzie zdarzyc.Mamy meczace trase do przebycia.Nie jest prostym dla nikogo przemierzyc blisko 2400 km w 5 dni.To oznacza jazde po 8-10 godz.w 2dni.
Nasz program przedstwial sie nastepujaco:W piatek rano wyjazd z Didimy potem zwiedzanie antycznego miasta Miletu oraz Efezu i miasta Selçuk.Nocleg w Kuşadası(ptasia wyspa).Kolejny dzien blisko 800 km do zrobienia kierunek Istanbul a na trasie dodatkowo zwiedzanie Pergamonu oraz homerowskiej Troyi w poszukiwaniu dawno juz znalezionego Skarbu Priama;)
Wszystko tak musialo byc dograne by zdarzyc na planowany przeze mnie prom o 17.tej
Zdarzylismy mimo, ze kierowcy pomylily sie skrety i troche musielismy objechac(wystarczyl moment mej nieuagi..mowilam do turystow)..zdarzylismy na ok 10 min przed odplynieciem promu.Uff jak nie to 1 godz. doszlaby nam na oczekiwanie kolejnego poloczenia.
Zdecydowalam , ze promem przeprawiac bedziemy sie w Çanakkale do Ecebat..unikalam ryzyka, ze za pozno przyjade by "zalapac" sie na prom Gelibolu Lapzeki.Przeprawa trwala ok 30 min i juz bylismy po drugiej stronie Ciesniny Dardanele i po europejskiej stronie Turcji.Z Ecebat czekaly nas jeszcze 4 godz. jazdy do Istanbulu, ktore z powodu zmeczenia wlokly sie nam niemilosiernie.Wreszcie dotarlismy do Istanbulu, poniewaz byla sobota wieczorem to liczylam na to, ze wjazdu do Istanbulu nie utrudnia nam korki.Mialam racje i wiele szczescia.Weekendowi kierowcy wyjechali z tego tlocznego miasta juz w piatek wieczorem..pooddychac swiezym powietrzem.
Dobra nasza bo jakos sobie tego nie moglam wyobrazic.Ta grupa byla szczesliwa grupa..wszystko nam sie ukladalo przez cala trase.Zbiegi roznych dziwnych okolicznosci..ale milych.
Po zakwaterowaniu w hotelu ..zjedlismy kolacje i poszli spac.Zmeczeni i wycienczeni..na drugi dzien czekalo nas zwiedzanie perelek architektury Istanbulu przewidzianych programem.Czesc z nas ze mna wlacznie zostala zerwana z lozka bladym switem przez piejacego bez opamietania koguta z ochryplym glosem.

poniedziałek, 16 czerwca 2008

DZIS ISTANBUL...OBJAZDOWKI 2008 DRUGI TYDZIEN W PELNI...cz.1 hotel

Do Istanbulu przyjechalismy bardzo pozno..byla godzina 22.15 w sobote.Majac za soba caly dzien meczacej podrozy oraz zwiedzanie dwoch miast antycznych jakimi sa Pergamon(Bergama) i Troja(Truva)wszyscy marzyli. by jak najszybciej znalesc sie w hotelu.Widok hotelu okazal sie byc nie mniejsza niespodzianka dla mnie jak i dla turystow.Po wjezdzie do Istanbulu bardzo szybko dostalismy sie do dzielnicy, w ktorej sie znajdowal.To co pojawilo sie przed naszymi oczami nieco nas przestraszylo a i co tu ukrywac zaskoczylo.Wejscie do hotelu przypominalo wejscie do sklepu albo co gorsza "domu przyjemnosci".Nad wejsciem na czarnej planszy znajdowal sie napis koloru bialo- czerw.Calosc nasuwala konkretne skojarzenia.Musze tez przyznac, ze nigdy nie widzialam by do hotelu wchodzilo sie po blisko 40 tu schodach do recepcji.Caly hotel prezentowal sie tak jak jego nazwa glosi XXX..artystyczny twor..wyszukanych korytarzy, przepasci w holu od parteru po piate pietro.Hotel ten to miejsce w sam raz by wyleczyc kogos z lekiem wysokosci na tyle skutecznie, ze juz wcale by nie wyszedl z pokoju.Po przydzieleniu przeze mnie pokoi nasza niewielka bo 13 os grupka starala sie dostac 2wiema raczej nie sprawnie dzilajacymi windami na swoje pietra.Przyciskajac guzik windy kilkanascie razy by zjechala a potem kilkanascie razy by wjechala tam, gdzie ja o to prosimy.Po kolacji szczesliwi, ze mamy gdzie spac udalismy sie na spoczynek.Pecha mieli Ci, ktorych pokoje wychodzily na podworko(w tym i ja)..z samego rana nim jeszcze Muezin zaczal nawolywac odezwal sie z podworka donosny i solidnie zachrypniety glos koguta..i od tego momentu kogut pial i pial z czestotliwoscia co 5 min..,az do 9.00 rano.Istny koszmar jezeli czlowiek zmeczony a tu jeszcze niepozbierany kogut z rozregulowanym zegarem biologicznym.Turysci przyjeli to raczej jako zabawe.Druga noc miala powtorzyc koszmar..ale o tym przekonalismy sie pozniej.
Sniadanie rano i bylismy gotowi do przygody z Istanbulem.Caly dzien zwiedzania..przebiegl w piekacym sloncu i tloku.Moj kolega po fachu na ma prosbe przejal grupe na czas odwiedzania obiektow..chwala mu za to.Potem grupa dostala czas wolny a ja staralam sie wykonac powierzone mi przez moje biuro zadanie...wyjasnienia koledze spraw organizayjnych na terenie Istanbulu.Tak czas minal do kolacji.Potem kazdy rozszedl sie w swoja strone.Ja tez.W ten dzien byl mecz reprezentacji Turcji z Czechami..kolejne gole i nie tylko.. krzyki dochodzily mnie z okien budynkow po przeciwnej stronie hotelu.Glosno bylo.Wygralismy jak zwykle "cudem";) 3:2..nie wazne jak..wazne , ze w ogole:)Na drugi dzien rano wyruszylismy w dalsze droge...do Didim..wczesniej jednak odwiedzilismy Bazar Kryty(Kapalı Çarşı)...blisko 4000 sklepow robi nielada wrarzenie na czlowieku.Mialam tez okazje choc przez pare minut spotkac sie z moim starym znajomym na kawce.Bardzo sie ucieszyl..no ja tez rzecz jasna.
(chyba)..

wtorek, 3 czerwca 2008

ZAKAZ PALENIA TYTONIU W MIEJSCACH PUBLICZNYCH



PALENIE W CIAZY MOZE SPOWODOWAC, ZE TWOJE DZIECKO BEDZIE WLASNIE TAK WYGLADAC.


PALENIE MOZE WYWOLAC GLUPOTE

19 tego Maja weszla w zycie ustawa o zakazie palenia tytoniu w miejscach publicznych oraz rzucania odpadkow po papierosach na chodnik.Grozi za to wysoka kara pieniezna.Osobiscie nie moge sobie wyobrazic, ktory Turek to wytrzyma.Turcy pala niesamowite ilosci papierosow na dzien.Wiekszosc z nich odpala jednego od drugiego.Zakaz narazie wprowadzono w bankach i innych instytucjach uzyteczosci publicznej oraz hotelech.W lipcu zacznie obowiazywac kompletny zakaz w restauracjach i kawiarniach nie wolno będzie palić na stadionach, boiskach, w taksówkach, pociągach oraz na promach.

Zakazy, ktorych nieprzestrzeganie grozi kara 62.7 YTL co rowna sie ok 31 euro dla niepoprawnego palacza, ktora przy zaplacie w terminie do 1 miesiaca od momentu ukarania obnizy sie o 15.2 ytl co da do zaplaty 42.5 ytl za kazdego wypalonego papierosa w miejscu zakazanym. Wlasciciele lokalu maja obowiazek zamontowac kamery.Palacze beda monitorowani.Splata kary moze byc rozlozona na 4ry rowne raty na 1 rok dla tych, ktorzy maja trudna sytuacje matrialna.
Do połowy 2009 roku znikna wiec typowe kafejki, gdzie można bylo zagrac w karty, w "tavle" i pic kawe po turecku w oblokach papierosowego dymu.Ochyda i marnotrastwo zdrowia i czasu..tutaj te kafejki nazywa sie papierniczym. Prezesi Stowarzyszenia Włascicieli Kawiarni i Restauracji alarmuja, ze ustawa obnizy ich obroty nawet o 35 proc.

Ze statystyk wynika, ze w 71-milionowej Turcji jest 25 mln palaczy, ktorzy wypalają 115 mld papierosow rocznie. Pali tu prawie dwie trzecie mezczyzn, czyli dwukrotnie wiecej niz w zachodniej Europie. Po tyton siega takze 11% dzieci w wieku 7-11 lat.


Oczywiscie nie moze sie tu obejsc bez obwiniania, tak wiec Turcy winia rzadzaca partie AKP o utrudnianie im zycia i dzialanie pod wplywem dyrektyw Uni Europejskiej.
Slychac nawet wypowiedzi, ze tak jak im szkodza dymy z papierosa tak niektorym Turkom szkodzi widok czlonkow parti rzadzacej AKP i kobiet w turbanach( z zakryta glowa)w miejscach pracy i na ulicach.Osobiscie popieram.

Ja sie ciesze bo jestem niepalaca i zawsze mialam problem zjesc w resteuracji cos bez siedzenia w oparach dymu papierosianego:)

poniedziałek, 2 czerwca 2008

FESTIVAL CZERESNI..IZMIR..01.06.2008




Wczoraj byla niedziela, ktora zapowiadala sie na zwykla i calkiem nieciekawa.Po sniadaniu zasiadlam do kompa, zeby troche popisac.Napisalam krotkie opowiadanie o swoich, jak zwykle przezyciach , ktore zajelo mi niewymiernie do swej dlugosci sporo czasu.

Okolo poludnia zadzwonili znajomi(mamy takie sobie kontakty) czy nie chcialabym sie z Nimi wybrac na Festiwal Czeresni, ktory odbywa sie co roku w wiosce Beleben nalezacej do Izmiru.Pomyslalby kto, ze az tak sie za mna stesknili;)wiem..uszczypliwa jestem.. ale to bylo mile z ich strony.
Nie zastanawialam sie dlugo, gdyz nie czynilam na ta Niedziele wielkich planow.Pozbieralam sie tak szybko jak moglam i pojechalismy w 5 tke (ich dwoje i 2ka ich dzieci) na Festiwal.Nie spodziewalam sie wiele po takiej imprezie ale musze przyznac, ze bylam mile zaskoczona moze za wyjatkiem wystepow estradowych i organizacji przeplywu mas;)

Nie do opisanie byl ruch uliczny jaki zapanowal w tej wiosce na jednej waskiej ulicy, wiodacj do innych ulic rozjazdowych; na mniejsze wioski.
Kierowcy samochodow z dwu pasmowej drogi, usilowali zrobic 4ro(fizycznie nie mozliwe) a do tego inni desperaci parkowali na poboczu i tak waskiej jak nitka drogi.
Niektorzy parkowali na polach rolnikow ..byle w cieniu..a inni malo nie pobili stawiajacej opor Zandarmerii, ktora byla odpowiedzialna za ruch i porzadek.Spiesze z wyjasnieniem; Zandarmeria to wojskowa jednostka prewencji tu w Turcji(tam gdzie Zandarmi tam Policja nie ma kompetencji).Wyraznie Zandarmeria powinna pomyslec wczesniej o zorganizowaniu jakiegos konkretnego zbiorowego parkingu by tam odsylac co chwila nadjezdzajace wozy.Niestety organizacja imprezy pozostawia wiele do zyczenia.Mialam wrazenie, ze raczej kierowcy tam rzadza a nie Zandarmii o zgrozo..co raz to jakis biegal za samochodem nawolujac do porzadku i wypisujac mandaty.Moze kogos zdziwic , ze zandarm moze mandat wypisac.Zandarmeria to organ niezalezny i stojacy ponad Policja.Szczegoly wyjasnie kiedys przy okazji.

Udalo sie nam "cudem" zaparkowac samochod gdzies na poboczu wciskajac go miedzy dwa inne juz tam stojace.Wygramolilismy sie z niego i udali na wcale nie krotki spacer spowrotem do uliczki prowadzacej na Festiwal.Spacer byl troche uciazliwy, gdyz odbywal sie w prawie 36C upale.

Weszlismy w waska uliczke zastawiona straganami, uginajacymi sie od kolorowych owocow i warzyw ale przede wszystkim, "Gwiazdy" numer 1 festiwalu Czerasni.Przystapilam do robienia zdjec by miec sie czym pochwalic potem na blogu;)
Jasne, ze wszyscy wiesniacy mieli mnie za turystke z europy..usmiechali sie milo do mnie i kiwali przyzwalajaco glowami, gdy pytalam czy pozwola sie sfotografowac.

Niektorzy z nich jak sprzedawcy Kokoreç(flaki jagniece z grila) czy Malz(muli) smiali sie i mowili, ze jak te zdjecia pokarze w intenecie to ich nikt do UE nie bedzie chcial ..po czym dodawali, ze i tak ich tam nie chca..a oni sami tez nie maja zludzen.Usmailismy sie, bo ja podobnie jak oni mam swoje zdanie na ten temat.Robiac zdjecia nie powiedzialam, w jakim celu je robie.Ale wies turecka jest tak "do przodu", ze prawie w kazdym domu znajduje sie komputer z internet.

Co mnie urzeklo, to to, ze wszystkie owoce, ktore rolnicy przywiezli byly prosto z drzewa.Kazdy prezentowal cos w czym sie specjaklizuje.Niektorzy z wiesniakow przygotowali cos z tradycyjnych potraw.Mozna bylo nie tylko kupic u nich ich produkty rolne ale i co tradycyjnego do zjedzenia.Nie zabraklo TEZ kebabu, czy ryzu z cieciezyca i miesem kurczaka.Byl tez Yayik ayran.To Ayran(pitny jogurt naturalny z odrobina soli) robiony tradycyjna metoda plemion Yürük , w takim worku z Juty zawieszonym miedzy 4ma palami, w ktorym sie go ubija drewnianym kijem...mhhh ten smak.Nie mozna go porownac z takim z fabryki Ayranem.Mowy nie ma.

Nie zabraklo i rekodziela kobiety z Izby Gospodyn Wiejskich.Mozna bylo kupic sobie cos naprawde fajnego.Malowane roznymi technikami drewniane wazony, skrzynki, wyszywanki i koronki robione spec.technika iglowa(sa tak cieniutkie, ze sprawiaja wrarzenie mgielki).
Podarzalismy zatloczona uliczka miedzy straganami na centralny plac Beleben, gdzie byla ustawiona scena, z ktorej dochodzil juz nas zewny spiew jednej z tzw.artystek.Nie bylabym soba, gdybym nie zaklasyfikowala sily glosu i czystosci spiewu artystki ze sceny.Coz Urzad Miasta nie zaprosilby artystow z prawdziwego zdarzenia na tak kameralna impreze.Za duze koszty.

Muzyke jaka grano i spiewano to ballady Tureckie, ktorych nie moze spiewac kazdy, dlatego starannie wybiera sie solistow..jednakze nie wiem jakie "wiatry przywialy" i kto powiedzial temu soliscie, ze ma talent.
Nie nalezy mylic ballad z arabeska czyli cos na ksztalt naszego disco polo i stylu "umpa umpa"..tego nie moze sluchac czlowiek z uchem wrazliwym na dzwieki.Jezeli chodzi o mnie to unikam sluchania arabeski, zeby sobie nie popsuc dnia.Oczywiscie bez arabeski zadna impreza nie bylaby impreza.Nie zabraklo i jej;)
Przez zla polityke promowania muzyki na kanalach tureckich, istnieje wsrod Turkow moda powszechna na arabeske.Arabeska stala sie nierozerwalna czeescia pseudo kultury tureckiej, gdyz nie jest ona tradycyjna muzyka turecka a raczej arabska disco z zawodzeniem.

Przeszlismy pod scene bo moi znajomi chcieli sie zabawic w rytmie dzwiekow swidrujacych uszy.Wiedza, ze nie lubie arabeski wiec tylko mnie bacznie obserwowali ..hhaha.Ja staralam sie robic dobra mine do zlej gry i jakos to przezylam.Moze spodziewali sie, ze eksploduje.Nie wiem.Sa gusta i gusciki i jak zwykli mowic Turcy " zevkler ve renkler tartışamaz" (nie dyskutuje sie na temat gustow i kolorow).Ja staram sie powstrzymywac od komentarzy.Co raz lepiej mi to wychodzi.

Po jakims czasie dolaczyli do nas znajomi naszych znajomych i po 2 godz. pobycie na Festivalu postanowilismy cos przekasic.Poniewaz w Beleben byl olbrzymi tlok zdecydowalismy sie pojechac do GÖLCUK usytuowanego na drodze do Izmiru czyli nad stawy by tam cos w spokoju i z dala od tloku i halasu zjesc.Nasze tureckie rodzinki zawsze przygotowane sa na piknik.Nie ma niedzieli, zeby sie nie piknikowalo.Osobiscie czasem lubie wybrac sie w dobrym towarzystwie na jakas lake na piknik ale zdarza mi sie to bardzo sporadycznie.

Wyladowalismy w przepieknym, zielonym miejscu nad stawami, gdzie plywaly kaczuchy i widoki zachwycaly swym pieknem.Dla mnie czlowieka, ktory widzi na co dzien troszke zieleni swoich kaktusow na balkonie i drzew sasiadow..takie miejsce jawilo sie jak bajka.Po mile spedzonym wspolnie czasie wrocilismy do domu.

Tyle mojej relacji z Festiwalu Czeresni.Zdjecia zalaczam do galerii bloga do ktorej mozna wejsc badz klikajac na pokaz slajdow badz w linka Nika Turcja Blog.Zapraszam do ogladania.