Jeszcze
wczoraj śledząc informacje w wiadomościach nie było mowy o tym,
co nam przygotowała Metropolia Istambuł dziś z rana. 3 olbrzymie
statki w 2 portach Istambułu. Tysiące turystów oczekujących na
wizytę w Istambule ...nagle zostało odciętych od przeciwległego
brzegu Złotego Rogu.
Ja,
wcześnie rano od początku w kontakcie z innymi przewodnikami,
omawialiśmy pewne sprawy organizacyje...a tu nagle...tramwaj staje i
ogłaszają, że strajk jest zaplanowany i , że tramwaj dalej nie
pojedzie...Nie było tego w wiadomościach, że użyją przeciwko
obywatelom szantażu geograficznego! Po prostu by uniknąc
manifestacji podniesiono most Galata i wstrzymano ruch nawet łodzi
na Bosforze. Nie wolno było drgnąc. Ja po jednej stronie brzegu, a
moja 34 osobowa grupa po drugiej stronie na statku. Już od 7 mej
rano autokar nie mógł dojechac na miejsce parkingowe w porcie, więc
kazałam mu parkowac jak najbliżej mostu Galata. Ja zastanawiałąm
się jak wydostac grupę ze statku i przeprawic ich na drugi brzeg.
Wiekszośc przewodników nie wiedziała co ma począc. Ta sytuacja
spadła na nas jak " kubeł zimnej wody".
Ja
biegałam po brzegu to tu to tam i sprawdzałam czym mogłabym się
przeprawic.
Moje
modlitwy zostały wysłuchane i podstawiono nam nagle 1 statek na 2
gą stronę. Przeprawiając się tam spytałam się czy powrót też
będzie...tak oczywiście, usłyszałam odpowiedź. Ja jednak nie
byłam przekonana. Tutaj jest kraj pt. Wszystko się może zdarzyc.
Dotarłam
cudem na drugi brzeg i pobiegłam po grupę. Nie minęło 15 min ,
wróciłam z grupą a tu kraty zaciągnięte i klapa...nie ma
powrotu! , bo burmistrz zakazał przewozów między brzegami!!!
Niewyobrażlne...a jednak. Ja panika bo co mam powiedziec mojej
grupie..i staram się dowiedziec co mogę zrobic. I nagle przede mną
pojawia się mój wybawca Ahmet, menadżer firmy zarządzającej
statkami wycieczkowymi na Bosforze. I mówi, ja Ci jedynej pozwolę
na przeprawę na statku :) Pomyślałam sobie, Bóg mnie kocha! Dzika
radośc ogarnęła mnie i moich turystów. Wsiadali w pośpiechu na w
5 min podstawiony statek . Na brzegu inne grupy patrzyły w szoku jak
my odpływamy a im nie dano szansy. Ja nadal nie mogłam uwierzyc w
to co zaszło. Zabrałam na pokład tylko 2 włosko języcznych
przewodników z 2 ką i 4 rema turytami.
Wcześniej
Ahmet powiadomił mnie, że będziemy musieli się uciec do fortelu i
popłynąc w przeciwnym kierunku a potem zrobic unik i nawrotkę
jakbyśmy wracali ze statku po Bosforze. Tak by nie zostac ukaranym
za postępowanie wbrew zarządzeniu burmistrza.
Na
brzegu czekał na nas autokar. Nareszcie właściwa częśc wycieczki
się mogła rozpocząc. Niestety konieczne było zrezygnowanie z
kilku punktów w tak długo planowanym programie. Z jednej strony
radośc z możliwości zwiedzania miasta...z drugiej strony czarna
chmura ...czasowe ograniczenie w przestrzeni. Trudno ...wychodzę z
założęnia, że lepszy rydz niż nic...Postarałam się by
zadowolic wszytkich choc połowicznie. Zawsze jednak będzie ktoś
niezadowolony.
Ostatecznie
powrót odbył się o takiej godzinie by na czas grupa dotarła na
statek. Ustaliłam wcześniej , że most jest nadal
zamknięty...zamówiłam statek na powrót. przejechalismy koło
mostu, który nadal był zamknięty. W porcie czekała już para
Włochów by z nami wrócic. Odprawiłam grupę z Super pilotką
Alinką, zostałam na brzegu bo jakbym mogła wrócic...Nagle by nas
dobic...patrzymy most otwarli! Mhh...to się nazywa szczęście :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz