czwartek, 2 maja 2013

1 MAJA...JEDEN DZIEŃ Z APOKALIPSY PRZEWODNIKA...

Jeszcze wczoraj śledząc informacje w wiadomościach nie było mowy o tym, co nam przygotowała Metropolia Istambuł dziś z rana. 3 olbrzymie statki w 2 portach Istambułu. Tysiące turystów oczekujących na wizytę w Istambule ...nagle zostało odciętych od przeciwległego brzegu Złotego Rogu.

Ja, wcześnie rano od początku w kontakcie z innymi przewodnikami, omawialiśmy pewne sprawy organizacyje...a tu nagle...tramwaj staje i ogłaszają, że strajk jest zaplanowany i , że tramwaj dalej nie pojedzie...Nie było tego w wiadomościach, że użyją przeciwko obywatelom szantażu geograficznego! Po prostu by uniknąc manifestacji podniesiono most Galata i wstrzymano ruch nawet łodzi na Bosforze. Nie wolno było drgnąc. Ja po jednej stronie brzegu, a moja 34 osobowa grupa po drugiej stronie na statku. Już od 7 mej rano autokar nie mógł dojechac na miejsce parkingowe w porcie, więc kazałam mu parkowac jak najbliżej mostu Galata. Ja zastanawiałąm się jak wydostac grupę ze statku i przeprawic ich na drugi brzeg. Wiekszośc przewodników nie wiedziała co ma począc. Ta sytuacja spadła na nas jak " kubeł zimnej wody".
Ja biegałam po brzegu to tu to tam i sprawdzałam czym mogłabym się przeprawic.

Moje modlitwy zostały wysłuchane i podstawiono nam nagle 1 statek na 2 gą stronę. Przeprawiając się tam spytałam się czy powrót też będzie...tak oczywiście, usłyszałam odpowiedź. Ja jednak nie byłam przekonana. Tutaj jest kraj pt. Wszystko się może zdarzyc.
Dotarłam cudem na drugi brzeg i pobiegłam po grupę. Nie minęło 15 min , wróciłam z grupą a tu kraty zaciągnięte i klapa...nie ma powrotu! , bo burmistrz zakazał przewozów między brzegami!!! Niewyobrażlne...a jednak. Ja panika bo co mam powiedziec mojej grupie..i staram się dowiedziec co mogę zrobic. I nagle przede mną pojawia się mój wybawca Ahmet, menadżer firmy zarządzającej statkami wycieczkowymi na Bosforze. I mówi, ja Ci jedynej pozwolę na przeprawę na statku :) Pomyślałam sobie, Bóg mnie kocha! Dzika radośc ogarnęła mnie i moich turystów. Wsiadali w pośpiechu na w 5 min podstawiony statek . Na brzegu inne grupy patrzyły w szoku jak my odpływamy a im nie dano szansy. Ja nadal nie mogłam uwierzyc w to co zaszło. Zabrałam na pokład tylko 2 włosko języcznych przewodników z 2 ką i 4 rema turytami.
Wcześniej Ahmet powiadomił mnie, że będziemy musieli się uciec do fortelu i popłynąc w przeciwnym kierunku a potem zrobic unik i nawrotkę jakbyśmy wracali ze statku po Bosforze. Tak by nie zostac ukaranym za postępowanie wbrew zarządzeniu burmistrza.

Na brzegu czekał na nas autokar. Nareszcie właściwa częśc wycieczki się mogła rozpocząc. Niestety konieczne było zrezygnowanie z kilku punktów w tak długo planowanym programie. Z jednej strony radośc z możliwości zwiedzania miasta...z drugiej strony czarna chmura ...czasowe ograniczenie w przestrzeni. Trudno ...wychodzę z założęnia, że lepszy rydz niż nic...Postarałam się by zadowolic wszytkich choc połowicznie. Zawsze jednak będzie ktoś niezadowolony.
Ostatecznie powrót odbył się o takiej godzinie by na czas grupa dotarła na statek. Ustaliłam wcześniej , że most jest nadal zamknięty...zamówiłam statek na powrót. przejechalismy koło mostu, który nadal był zamknięty. W porcie czekała już para Włochów by z nami wrócic. Odprawiłam grupę z Super pilotką Alinką, zostałam na brzegu bo jakbym mogła wrócic...Nagle by nas dobic...patrzymy most otwarli! Mhh...to się nazywa szczęście :)


Brak komentarzy: