wtorek, 4 lutego 2014

Fantastyczna Grupa Pod Wezwaniem...Z cyklu " Z Pamiętnika Przewodnika " Pielgrzymkowa grupa z Zawiercia 05.10-13.10.2013



Czas płynie tak szybko, że nawet się nie obejrzałam a tu już koniec stycznia. Zeszły rok był bardzo intensywny a i 2014 rok zaczął się nie zbyt ciekawie. Ponieważ to co tu napiszę skierowane jest nie tylko do czytelników mego bloga lecz przede wszystkim do moich niesamowitych turystów pielgrzymkowych, to mieszcząc się jeszcze w ramach Noworocznych Życzeń chcę życzyc Wam wszystkim i Księdzu Janowi wszystkiego co najlepsze, najpiękniejsze i oby Wam się szczęściło a Bóg błogosławił. Bądźcie tacy jakich Was poznałam!

PIELGRZYMOWANIE...to całkiem inna podróż przez Antyczny Świat. To oglądanie antycznych ruin i uczestniczenie w zdarzeniach tamtych dni jakby się żyło za czasów naszych pra-przodków. To modlitwa i rozważanie biblijnych zdarzeń i ich przekazu. To radosne śpiewy i pozytywne spojrzenie na to co nie koniecznie piękne. To szukanie piękna we wszystkim ...nawet w brzydocie. To dzielenie się. Oczywiście, jest to mozliwe, gdy uczestnicy pielgrzymki są tego świadomi.


Nasze wspólne spotkanie zaczęło się od przylotu grupy do Istambułu. Był pogodny wieczór lecz dośc chłodny jak na tą porę roku. Z lotniska pojechaliśmy do hotelu, nie było tak łatwo dostac się wąskimi i jednokierunkowymi drogami w pobliże hotelu. Mieliśmy trochę technicznych utrudnień. Kierowca manewrował a grupa klaskała. To była dla mnie 1 wsza wskazówka, że grupa jest pozytywnie nastawiona. Zawsze zaczynam swoją wycieczkę od obserwacji poszczególnych uczestników w dzień naszego pierwszego spotkania. Potem szybkie odświeżenie i jechaliśmy na kolację. Na drugi dzień czekała nas dalsza trasa.

Z grupą przyleciała Pani Hania. filigranowa blondynka  o radosnym usposobieniu i miłym uśmiechu. Jak się wktórtce miało okazac...Pani Hania była nie tylko w charakterze pilota ale przede wszystkim w charakterze Przewodnika Duchowego. Tak, Pani Hania jest Przewodnikiem  w Ziemi Świętej...mianowanym przez Watykan. Bardzo mnie to ucieszło. Oznaczało dla mnie ciekawą współpracę. Nie pomyliłam się. Ja opowiadałam o antyczności , Hania o religii i jej aspektach. Ksiądz Jan natomiast czuwał nad porządkiem modlitw i codziennej mszy jak i nad tym byśmy z Hania czasem się nie pokłóciły za bardzo , gdyż nie jednokrotnie  miałyśmy odmienne zdanie na ten sam temat. Tylko w poglądach się rózniłysmy w reszcie byłyśmy zgodne. Jednak kto się czubi ten się lubi :) Nawiązałyśmy ze sobą dobry kontakt. I tak już zostanie.

Program jak na 8 dni mieliśmy bardzo obładowany. Włos mi się na głowie zjerzył jak go zobaczyłam. Agencja turecka znalazła mnie zbyt późno i nie możliwa była korekta programu na tym etapie czasowym. Błagali mnie bym poprowadziła wycieczkę jak jest ...a w następnym roku uzgodnią ze mną szczegóły programowe. Się okarze. Trasa  obejmowała niektóre z najważniejszych miejsc związanyach z chrześcijaństwem. W tym niektóre z 7 Kościołów Apokalipsy wg. Św. Jana.

Nie będę tu opisywac przebiegu całej wycieczki lecz najważniejsze i najciekawsze myślę, Nasze wspólne przeżycia.

KAPADOCJA...

Przyjechaliśmy pod wieczór. Zmęczeni długą trasą. Msza św. kolacja i na drugi dzień z rana zwiedzanie. Jeszcze w będąc w drodze, ksiądz Jan spytał o miejsce w którym mógłby odprawic Mszę Św. Postarałam się by było to coś niezapomnianego.
Grupa wzbudzała moją wielką sympatię. Chciałam by zapamiętali ten moment na zawsze. Chyba mi się to udało? Mam nadzieję :) Zadzwoniłam do mego przyjaciela po fachu Murata. Ten zaproponował mi spotkanie  w okolicy kościoła , bo miał w tym dniu wolne. Powiedział, jak chcesz to nakręce Waszą Mszę na moim aparacie fotograficznym i będzie na Pamiątkę.Pomysł wydał mi się trafiony w 10 tkę. Nie pytając się o zgodę grupy ...chciałam im zrobic niespodziankę.




                                zdjęcia nadesłane przez moje turystki... Kościółek na Kapadocji.

W Połowie dnia przeszliśmy w okolice antycznego kościoła. Nauczona doświadczeniem... powiedziałam grupie, że będzie to podejście dośc wysokie. Nie użyłam celowo słowa strome! Och...no i nie powiedziałam jak forsującą trasę będą musieli pokonac. Pewnie połowa by zrezygnowała. Jednak jak weszliśmy po krętych kamiennych schodach na skałki to zaczęła się u niektórych uczestników , nie tyle panika co lęk. Lęk wysokości. Nie było odwrotu...trzeba było pokonac trasę do opuszczonego i zapomnianego X wiecznego kościółka w skale. My z Hanią stojąc w najbardziej niezabezpieczonych miejscach trasy asekurowałyśmy wejście grupy do Kościółka. Tym czasem Murat pożyczył na moją prośbę stolik od naszej znajomej Pani od  swieżo wyciskanych soków, by Ksiądz Jan i drugi Ksiądz mieli gdzie odprawic Najświętszą Ofiarę,
W kościółku czekał już rzeźbiony stolik drewniany a prócz tego, ktoś wcześniej zapalił też świeczki. Pewnie grupa prawosławna miała swoją modlitwę przed nami.Przyszliśmy na gotowe :) Lepiej nie można by sobie było wyobrazic.

Jeszcze zasapani zaczęliśmy modlitwę, Murat kręcił i robił zdjęcia. Po skończonej Mszy zwołałam wszytskich do wspólnej fotografii ...poniżej :)



Objaśniłam krótko historię kościółka i wracaliśmy do autokaru. Choc fajnie jest to musi coś byc nie tak. Wracaliśmy a wtedy nie którzy zaczęli narzekac że jak mogłam nie powiedziec, że tak wysoko...a wtedy odezwała się P. Ania. Osoba już w stosownym wieku. Jednak niesamowicie energiczna. Pani Ania wzięła mnie w obronę. Jak zaczęła opowiadac to mnie się oczy szeroko otworzyły. Dla Niej to był Wehikuł czasu...przeniosła się do czasów...prześladowania Chrześcijan! Wydawało Jej się, że ją gonią prześladowcy i wraz z innymi chcą zabic. Ja jak to usłyszałam to byłam w szoku. Pani Ania nazwała Naszą Mszę Przeżyciem Jej Życia. Mam 75 lat mówi ale czegoś takiego nigdy nie przeżyłam. Rozpłakała się,,,,narzekający umilkli. Nigdy nie poruszył już nikt tematu wysokości. To Pani Ania nadała temu miejscu niesamowitego splendoru. Ja w głębi serca płakałam z Nią.

KONIA-  IKONIUM
Przygoda na Kapadocji i w dalszą trasę. Przez Konię do Antalii. W Konii * dawne Ikonium otwarły się dla nas podwoje kościoła św. Pawła. Tak jest tam kościół. Numer telefonu nie jest taki prosty do zdobycia. Otrzymaliśmy telefon od znajomego Derwisza, który przekazał go memu mężowi. Tak więc kolejne niesamowite zdarzenie...Dzięki Derwiszowi otwarły się dla nas bramy kościelne. Kościół ten nie ma własnego księdza, opiekują się nim 2 przesympatyczne siostry.

IZMIR- SMYRNA
Inne ciekawe zdarzenie miało miejsce w Izmirze, gdy grupa miała zobaczyc Kościół Św. Polikarpa. Ja podporowadziłam grupę pod kościół, lecz nie miałam nadziei, że uda się nam wejśc... normalnie potrzebna jest oficjalna zgoda pisemna. Jest to konieczne w wiekszości kościołów w całej Turcji. Zwłaszcza kościół św. Polikarpa to siedziba biskupia. Dlatego tym trudniej się tam dostac. No nic, zadzwoniłam na dzwonek i ....zapytano ile osob liczy grupa...ja na to 40 skąd jesteśmy ..ja mówię, że z Polski i , że grupa ma wielkie nadzieje , że choc na chwilę wejdzie. I....te kilka sekund gdy czekalismy na odpowiedz zdały się wiecznością...wszyscy zamarli w oczekiwaniu...I otwarły się dla nas i te drzwi!. Grupa weszła a ja nachwilę zostałam na zewnątrz. Miałam coś do załatwienia. Z grupą weszła Hania. Zdąrzyli obejrzec kościół a oprowadził ich sam biskup, którego Hania wzięła za Kościelnego :) chciała podziękowac za asystę ....hmm i mało nie padła jak zauważyła Pierścień Biskupi. Zdarzyłam na wspólne zdjęcie..:) biskup był bardzo serdeczny. Jest Włochem i mało mówił po turecku a jeszcze mniej po angielsku.Ciekawie się nam rozmawiało :)  Jednak cała swą serdecznośc biskup wyraził w gestach. Niesamowite doświadczenie.




              PRÓBA ROZMOWY Z BISKUPEM W KOŚCIELE ŚW, POLIKARPA ...
   
     WEHIKUŁEM CZASU PO EFEZIE... :)





                                            SARDES....GIMNAZJUM.






                           ZOSTAŁAM ADOPTOWANA :) Super! trochę spuchłam w trasie...trudno.


                                    PERGE...STADION ....ANATLYA  taaa muszę schudnąc...koniecznie!


ISTAMBUL-KONSTANTYNOPOL

Ponieważ tak jak już wyżej pisałam to była dla mnie szczególna grupa. Postanowiłam , że i w Istambule dołożę starań by mogli uczestniczyc we mszy św. Tym razem w odkrytym prze ze mnie interesującym Kościele, jest to Kościół Ormiański w porządku rzymsko katolickim. I choc konieczne jest specjalne zezwolenie to ja dostałam się tam rozmawiając z niedawno poznanym opiekunem świątyni,  przez telefon.Wszystko przygotował. Celowo nie podaję nazwy. Ponieważ jestem zobowiązania do utrzymania tego w tajemnicy. Ławki musieliśmy sobie odkurzyc :)  Jak większośc kościołów nie jest on często otwierany. Opiekun oprowadził nas po kościele i opowiedział w kilku słowach jego historię.


Ostatni dzień w Istambule obfitował w atrakcje i sporo stresu. Częśc była z moim udziałem częśc bez.
 Idąc na Bazar Egipski zagubiła nam się jedna z najstarszych lecz najszybszych uczestniczek wyjazdu. Pani Anna tak się rozpędziła, że gdyby nie to iż mieliśmy kontakt komórkowy to byśmy się pewnie długo szukali albo wcale nie odnaleźli. Ja i Hania rwałysmy sobie włosy z głowy. Nie było by w tym tyle stresu, gdyby nie fakt, że nie mieliśmy wiele czasu bo grupa cała czekała w autokarze  i mieli byc transferowani na lotnisko. Nagle zadzwoniła Pani Ania i usiłowała opowiedziec gdzie się znajduje. Niestety nie potrafiła poprawnie przeczytac nazwy banku koło którego się znajdowała. Starałam się nie panikowac by nie wystraszyc  mej kochanej turystki.
Poprosiłam by przekazała telefon komuś kto tam jest na miejscu. Od Pana który się odezwał dowiedziałam się, że jest to dośc daleko. Poprosiłam by jak może by podprowadził ją pod Bazar Egipski ...odwdzięczę się powiedziałam. On na to, że bardzo chętnie ale nie może zostawic interesu bez opieki. Ja już widziałam czarny scenariusz. Mówię Hani w najgorszym wypadku pojedziesz z grupą a ja Was dogonię taksówką. Hania nie chciała o tym słyszec.  Przejazd zatłoczonymi ulicami Istambułu sporo zajmuje ...czas się kurczył a Pani Ani jak nie było tak nie było.  Po upływie ok 30 min...kierowca zadzwonił mi , że zguba dotarła do autokaru! Jaka była nasza radośc. To było niesamowite jak szybko trzeba było jechac by zdąrzyc, Z tego co wiem od Hani to z trudem zdąrzyli się odprawic. Jeszcze po drodze ktoś inny został bez paszportu bo zabrała go koleżanka. Więc do samolotu nie mogła Pani wejśc. Podczas gdy Jej koleżanka siedziała już na pokładzie samolotu.

Całe szczęście wszystko się dobrze skończyło.  Grupa była pełna dobrych i kulturalnych ludzi. Których radosc  i miłości dawała się odczuc na każdym kroku. Nawet jeżeli czasem było coś nie tak to zniknęło pod stosem dobrych emocji. Dziekuję Wam za sympatię jaką mnie obdarzyliście o zainteresowanie jakie mi daliście i o słowa wsparcia. Cieszę się, że jakoś ze mną wytrzymaliscie. Mam nadzieję, że uda nam się spotkac wkrórtce.

Cieszę się, że niektórzy z Was są ze mną w kontakcie mailowym. Bardzo mi miło!

SZCZEGÓLNE PODZIĘKOWANIA SKŁADAM TYM PANIOM, KTÓRE POSŁAŁY MI ZDJĘCIA. DZIĘKI WAM MAM CO WSPOMINAC! PANI KRYSIU, PANI EWO I PANI ZOFIO !! WIELKIE DZIĘKI. POZDRAWIAM SERDECZNIE! POZDRAWIAM  CAŁĄ GRUPĘ PIELGRZYMKOWĄ Z KOŚCIOŁA POD WEZWANIEM ŚW.BRATA ALBERTA CHMIELOWSKIEGO I WSPANIAŁEGO KSIĘDZA JANA.
Macie niesamowita kondycję! Gratuluję Wam wszystkim i każdemu z osobna!


Obiecuję, że film z naszej wspólnej Mszy zamieszczę na you tube i na moim blogu by wszyscy mogli obejrzec.





Brak komentarzy: