sobota, 6 czerwca 2015

Motorowy zawrót głowy,,,:) kilka dni z niezwykłego życia przewodnika.

Nie zawsze opisuję moje wyjazdy z turystami. Jednak bardzo miło wspominam pobyt 5 motocyklistów w Turcji. Do ich wyprawy przygotowywaliśmy się długie miesiące. Ja odpisywałam na maile lecz opracowanie program zajęło mi sporo czasu, gdyż nie tylko program ale  organizacja imprezy od A do Z była wymagana. Ja miałam za zadanie oprowadzenie Panów po Kapadocji oraz Efezie. W inne miejsca tj: Istanbul, Ankara , Pamukkale czy Canakkale, mieli jechać sami.Znajdowały się one na poszczególnych etapach ich wyprawy. Ja I motor nie ma mowy :) choć po przyjeżdzie i wspólnie spędzonym czasie, chcieli mnie namówić na Pamukkale :)
W końcu nadszedł dzień ich przyjazdu...spotkaliśmy się  w hotelu na Kapadocji. Przemiłe towarzystwo,  moc wrażeń czekała na nas co dzień, co rano i co wieczór.
Ja przyleciałam na Kapadocję już dzień wczesniej, tak by do chwili przyjazdu grupy mieć troche czasu dla siebie  i na trekking solo. Jak również na spotkanie z przyjaciółmi.

Maj to przepiekny czas by odwiedzić Kapadocję i napawać się zielenią, kolorami kwiatów i chłodem poranka oraz wieczorów. W dzień już jest dość gorąco.


I OTO JESTEŚMY...tyle co z Ankary :) Witamy ...i ja Was witam :)






Przed hotel zajechały wspaniałe maszyny. Przywitaliśmy się i poszli na wspólną kolację.  Rano był problem, ze względu na niepewną pogodę lot balonem musiał się odbyć jak najszybciej.
 Chłopcy polecieli o świcie balonem ( Ci którzy wstali...bo byli i tacy co woleli pospać a rano płakali dlaczego nikt ich nie obudził) . Ból tym większy, że opłata za balon przepadła.Nie można ot tak na ostatnia minutę odmówić rezerwacji.
Było wesoło, poważnie , powoli, wczesnym rankiem i póżnym wieczorem. Zwiedzaliśmy różne ciekawe miejsca. Było czasem ciężko bo wieczory były dłuższe ale jakoś udało nam się wykonać pełen program z często brakującym 1 lub 2 uczestnikami. Tak to bywa. Jedni nie mogli rano wstać a inni wieczorem ,połóżyli się przed czasem zmęczeni zwiedzaniem.

Trochę promile im w tm pomogły :)


Dzien 1 nie należał do najłatwiejszych, zwłaszcza jak się jest niewyspanym. Wieczorny maraton również nie był dla wszystkich. Noc turecka i zabawa na całego. Drugi dzień ,miasto podziemne , Jezioro kraterowe Narli i wiele innych ciekawostek. Z powodu upału nie mogliśmy zrobić założonych 5 km trekkingu, Do wieczora było bardzo gorąco. Chłopaki zasadzili się, że chcą ze mną profesjonalną fotę na talerzyku...taka tam pamiątkowa. Jednak nie uświadczyliśmy fotografa w Muzeum Goreme.Siedział sobie , gdzieś tam...ja zrezygnowałam z pozowania. Raczej szkoda. Teraz czekam na zdjęcia od Nich. Chyba się doczekam.Wygrażali się, że na ich Moto gazetkę trafię, a ja, że ich na blogu opiszę...co też czynię :)

Nie podaję imion , bo nie wiem czy mogę. Zapytam o zgodę.

2 Dni i 3 noce mineły jak z bicza strzelił. Ani się obejrzeliśmy a już pożegnalny wieczór i rano ja wylot do Izmiru a chłopaki w długą drogę do Pamukkale. Nie zdązyli nawet zobaczyć tego pięknego miejasca. Czas gonił a im zależało bardzo na zwiedzeniu Efezu.






MÓJ LOT Z KAPADOCJI : to w sumie oddzielny rozdział....powiem Wam co a raczej kto mi się przydarzył. Tu tylko nadmienię, że ma na imię Sam. Resztę opiszę w poście, gdzie opiszę różne inne spotkania jakie miewam podczas lotów między miastami Turcji. Uważam to za ciekawe doświadczenia.





                                      TOP 5 NA ZAMKU UCHISAR


                                    SAMOTNE TREKKINGI...nie cierpię selfi...fi fi

POWRÓT MOTOCYKLISTÓW IZMIR

Nerwowo oczekiwałam chłopaków w recepcji. Zapowiedzieli się, że będą ok 12:00. Faktycznie była 12:05 jak podjechali pod hotel. Nasz kierowca, który miał nas zawieść do Efezu okazał się być bardziej niecierpliwy. Chodził nerwowo to tu to tam wszędzie było go pełno. Ja nie lubię zbyt koleżeńskich kierowców. Mam pewne zasady, których nie pozwalam łamać. Nasz kierowca Halil zdawał się tego nie rozumieć.Czym w czasie wycieczki doprowadził nas wszystkich do "szewskiej pasji".


1. Spoufalanie się ze mną ( typu. priv pytania do mnie lub o  szczegóły związane z moją pracą)
2.Palenie w samochodzie ,
3. Rozmowa przez komórkę ( reaguję bardzo nerwowo, jeżeli nie posłucha)
4.Wyrzucanie śmieci przez okno * ( zdarza się często niestety)

SELCZUK ....WIDOK ZE ŚWIĄTYNI ARTEMIDY NA WZGÓRZE AYASOLUK I ZAMEK ORAZ MECZET ISA BEY A TAKŻE BAZYLIKĘ ŚW. JANA.

Zwiedziliśmy wszystko co trzeba w  okolicy Selczuk i Efezie. Tępem błyskawicy. Nie chciałam chłopaków roczarować , że gdzieś nie zdąrzymy. Nawet posiłek zostawiliśmy na sam koniec. Padaliśmy z głodu. Powrót do Izmiru nastapił późno wieczorem.

 

 IZMIR...u dołu Konak wieża zegarowa, ulica DARIO MORENO wiodąca do WINDY .







                                     CHŁOPCY JESTEŚMY ...NO CO ?:)

Kolejny dzień z samego rana po śniadaniu, spotkałam się z chłopakami by ich oprowadzić troche po Izmirze. Nagle słyszę za sobą Monika to Ty?! Obracam się....a tam moja koleżanka z kursu przewodników. Moja serdeczna koleżanka, stała w drzwiach hotelu. Usiłowałam się z Nią spotkać już od kilku lat. Nigdy nie miałam czasu. Po kursie rozeszliśmy się, każde w swoją stronę. A tu ci masz...Ona wyrosła jak spod ziemi. Szok! Umówiłyśmy się po tem jak chłopaków pożegnam. Okazuje się, że Filiz, tak ma na imię, pracuje w hotelu jako szefowa rezerwacji. To Ci zbieg okoliczności!

 To była super szybka wizyta po Izmirze. Zabrałam ich na Asensor czyli 72 m wysokości wieżę widokową z windą. Potem spacerem na Stare Miasto i konieczne zakupy. Pożegnaliśmy się w hotelu.
Ja wypiłam kawę z Filiz, rozmowa potoczyła nam się tak jakby w ogóle nie było przerwy.

Chlopaki załadowali zakupy, to aż dziw ile się na takim motorrze może zmieścić :) pożegnali się i pojechali. Kontakt mieliśmy do czasu , aż nie opuścili terenów Turcji.


DO WAS CHŁOPAKI:

Wspomnień czar: Chłopaki pokolorowali mój  świat, wszystkimi kolorami tęczy...dziekuję Wam za świetną zabawę, przyjacielske nastawienie do mnie i wesołość kontaktów. Dizekuję za nauki wszelkiego typu. O jajkach, kurach i o tym jakie kontakty nawiązać. Dziekuję za cierpliwość do mnie i długie rozmowy, za burzę mózgów, której się nie zapomina.Taka gimnastyka dla szarych komówrek jest wskazana.



                                    ZZZZ ....śpimy po obiadku w restauracji....:)




 Jak sam twierdził...Radiowa twarz, jak dla mnie świetna i fotogeniczna, zawsze uśmiechnięta...ZAWSZE!



                          LEPIMY GARY...NIE DOWIARY CO Z TEGO WYCHODZI ....:)

                                ILE MI BRAKUJE....SPORO...SIĘ ZDAJE :)

Co mi pozostało po Ich wizycie...haha nie pytajcie...miłe wspomnienia i bardzo podwyższone mniemanie o samej sobie...moje ego wspieło się na szczyty...ale nie na tak długo jakby się mogło wydawać...jednak pozostaje na stabilnej pozycji :)
 Tak oto jedna z mych turystycznych historii się kończy.

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłąm?


Potem troche wiecej zdjęć w osobnym MOTO poście...:)

Pozdrawiam Nika




 

Brak komentarzy: