niedziela, 22 maja 2011

COZ TO BYLA ZA SOBOTA...POLONIJNE GRILLOWANIE NA GORZE SLOWIKOW

Wczoraj tj. 21 Maja spotkalismy sie w okolicach Efezu na wspolnym Polonijnym grilowaniu. Jak co roku od kilku lat zjechala sie tego dnia Polonia z Izmiru i okolicznych miejscowosci takich jak: Kuşadası, Selçuk, Bodrum i Didim spotkalismy sie w ogrodzie Braci Kapucynow. Pojawil sie tez Konsul Radoslaw z KonsuLatu Generalnego w Istambule. Mnie osobiscie udalo sie po raz pierwszy dotrzec na tego typu Grill Party, a to dlatego, ze zwykle bywam w trasie ..bardzo bardzo daleko.
W zeszlym roku jak do mnie zadzwonila znajoma czy sie wybieram na spotkanie bylam gdzies w Urfie. Na Pd.-wsch. Kraju.




Spotkanie rozpoczelo sie Masza Sw. Prowadzona przez naszego Gospodarza imprezy, ksiedza Waldka wraz z jego gitarowym akompaniamentem. Bylo rodzinnie i nawet czasem bardzo wesolo. Teksty niektorych piosenek znalismy 5/10. Ja moze troche wiecej..bo skoro swego czasu spiewalam w chorach Koscielnych i we Francji Taize ( tylko sie nie smiejcie... bo to bardzo przyjemne zajecie..i tesknie czasem za tamtymi czasami)... to trudno by raz wyryte teksty ot tak zapomniec.




Po Mszy przeszlismy wszyscy do Ogrodu by spedzic czas ze soba.
To byla fantastyczna sobota i dane mi bylo sie poznac z przesympatycznymi osobami( niektorych widzialam po raz piwerwszy). Spotkac tych, ktorych dawno nie widzialam. Zamienic kilka slow.
Po wspanialym posilku jaki przygotowaly nasze Polki, bogatego we specjaly kuchni tureckiej oraz stosy fantastycznie upieczonych kruchych befszytkow oraz sziszow z grila. Wszyscy stali sie bardziej rozmowni :)


Wiecie jak to jest czasem, ze nie zawsze mozna sie ze wszystkimi porozumiec...czasem nie znajduje sie niczego, czym by sie mozna bylo podzielic. Ja lubie sie dzielic swa radoscia, swoimi spostrzezeniami...lubie dyskutowac na rozne tematy. Jednak nie jestem z tych co chca " narzucic " innym swoja osobe...zdecydowanie nie. Podyskutowalam i posmialam sie z tymi, ktorzy ot tak zblizyli sie do mmnie by nawiazac kontakt. Oczywiscie mialam kolo siebie fatnastyczna kobiete Eleonore (Eleo)z ktora pomimo sporej roznicy wieku rozumiemy sie niesamowicie dobrze. Najwazniejsze w tym wszystkim by pozytywnie podchodzic do Swiata i go tak samo pozytywnie odbierac. Wtedy jest sie w calkowitym balansie.


Co chwile Eleo donosila mi cos do picia a to piwo a to kawe i do tego pycha sernik. Na koniec jeszcze pojawilo sie wino, ktore podarowal nam na ta okazje Konsulat z Istambulu. Namieszalam troche ale bez " przegiecia" w takim miejscu, zadna przesada nie jest wskazana...



W tle grala muzyka klasyczna..mmnie sie troche zdawalo, ze Chopin nie konecznie dopasowal sie do tego typu imprezy. Dzieci posciagaly buciki i na boso biegaly po zielonej trawce z cala swa dziecieca radoscia... znalazy sie w swoim swiecie... a dorosli w swoim. Widzialabym tu mniej nastrojowa muzyke:) Musze pochwalic cala gromadke dzieciakow, ze byly tak niesamowicie grzeczne z rozesmianymi buziami.Widac, ze wychowane polska reka. Nie moglabym sobie wyobrazic w tej samej sytuacji tylko tureckich dzieciakow. Nie.




Wieczorem, po przepieknym zachodzie slonca... zwinelismy zagle i kazdy wrocil swoim badz kogos transportem do domu. Ja wrocialam z Eleo oraz Ania i Ismailem i ich 2 dzieci, ktorzy zawsze sluza podwiezieniem.

Wszystkim dziekuje za wspaniala sobote...

Brak komentarzy: