piątek, 13 grudnia 2019

LONDYN W OCZACH NIKI ...cykl;Podróże Małe i Duże

Witajcie ,

Chociaż nazwa mego blogu głosi, że jest to Turcja w moich oczach :) to czasem zdarza mi się nawiązać do czegoś tureckiego przez inne bramy , drzwi i okna.

Choć nie koniecznie o Turcji.

Tak się fajnie złożyło, że lata temu na mego bloga trafiła Sylwia, która nawiązała później kontakt ze mną przez profil na Fejsbuku. Sylwia ma męża Turka Meliha i dwie cudowne córeczki :) 10 letnią Melisę i 4  letnią Maję.

My z Sylwia selfik na moście London Brige

Sylwię znam od dawna bo od 2008 roku, czyli od czasu zalożenia mego bloga i FB połączenia, ale dopiero w tym roku , dane było nam się pierwszy raz osobiście spotkać. Już od 2 lat Sylwia zapraszała mnie do nich do Londynu, gdzie mieszkają czasowo. Jak mieszkała w Ankarze, to zadzwoniła do mnie by się poradzić, bo zarówno Melih jak i Ona, zdecydowali się osiedlić na stałę w Izmirze.



Potem z Ankary zamiast do Izmiru wpierw przeprowadzili się do Londynu, tam gdzie się poznali wcześniej :)  dzieciaki powinny poznać j.angielski i dobrze, bo w Turcji kiepsko nauczają jezyków, czasem zdarzy się dobry  nauczyciel , lecz większość pedagogów jest do niczego. Nie tylko językowo.




Jest to jednak temat na inny post. Wracam teraz do Londynu, bo o tym napisać mysłałam.
W końcu doleciałam tam w odzewie na wielokrotne prośby ze strony Sylwii i jej córki Melisy.

Nie żałuję bo Londyn mnie urzekł jako miasto, jest posprzątany i zadbany, mają sporo ciekawych miejsc do pokazania. Oczywiście główne muzea są bezpłatne ( pewnie jak się ma tyle przemyconych artefaktów z różnych stron świata) . Ich własne np. Katedra Westminster Abey  (miejsce pochówków ważnch postaci literatury i nauki oraz smaych królów ) oraz most London Brige jak i Monument to odpłatne od 9- 23 funtów, historyczne miejsca, które mają w sobie duży nośnik magicznej energii. Każde miejsce taki ma , tyle , że jedne bardziej inne mniej.




Jak odwiedzałam Westminster Abey to tam akurat upamiętniano weteranów, poległych w obu wojnach i bitwach od 1915 do 1947. Czyli tu akcent turecki , gdyż  bitwy na Dardanallach też się w to wliczają, czyli weterani polegli w atakach na dawne ziemie Imprium Osmańskiego a dzisiejszej Turcji. Mą atencję przyciągnęły czerwone maki.






Symbolem tych obchodów jest przypinanie sobie i wbijanie w ziemię symbolu czerownego maku. Tzw. Red poppy  w tym celu mają nawet taką fabrykę gdzieśb w dzielnicy Chelsea widziałam, co zajmuje się ich masową produkcją. Potem sprzedają je lub rozdają przy wejściu do różnych muzeów,galerii czy instytucji.




Wstępy do Muzeów ( jako, że większość artefaktów zasilających muzea pochodzi z takiego czy innego przewozu i wywozu bez zezwoleń w tym i z Turcji )  jest bezpłatna . Natomiast do ich szczególnych budynków, katedry , kościoły , mosty itd jest odpłatna. W dodatku okropnie drogo. Od 9 do 40 funtów od wstępu. Niech mi teraz ktoś powie, że w Turcji mamy wstępy za drogie. To się nieźle ubawię.

Na przejazdy metrem ze strefy 2 do 1 to koszt  blisko 3 funty. Autobus jedzie godzinę i kosztuje 1.5 funta.
Suma sumarum na 5 dni pobytu i dzieki uprzejmości Sylwii i jej rodzinki,  zobaczyłam sporo a ileż zaoszczędziłam ... super czas jaki mi było dane spędzić w Londynie będę zawsze mile wspominać . Bardzo cieszy mnie jednak fakt, że Sylwia z rodzinką jednak będzie mieszkać w Turcji.

Myślę, że wielu z Was już w Londynie było i jakichś wielkich nowości Wam nie przedstawiłam ale taki sobie akcent turecki i tam i przede wszystkim moja obłedna koleżanka Sylwia i jej rodzinka pl-tr są naj naj  :)

 Małe conieco ze Świątyni Artemidy Efeskiej...dzięki temu i innym artekafktom, Izmir ...dawna Smyrna dorobił się lini kolejowej do Selczuk.
 Postaci Mauzoleosa i jego żony z Mauzoleum w Bodrum.


Wspięłam sie po 311 krętych schodach na Monument i dostałam po zejściu po 311 czyli razem  po zdobyciu 622 schodów  taki oto certyfikat. Kondycja moja stanęła pod znakiem zapytania na ten dzień :)


Londyn 6.11 do 11.11.2019

Brak komentarzy: