czwartek, 27 marca 2014

ABSURDY Z DNIA PRACY ...LEMONIADA STORY

Wczoraj wraz z grupą turystów zatrzymaliśmy się po zwiedzeniu Błękitnego Meczetu w restauracji by coś się napić i schować przed chłodem i deszczem. Wchodząc i wychodząc,  zawsze wita mnie rzesza uśmiechniętych kelnerów ...jako, że jestem tam stałym bywalcem a restauracja również służy nam przewodnikom jako POST BOX ...by zostawić czy odebrać to i owo, po prostu poczta pantoflowa.


Wychodząc z restauracji porwałam przy okazji pozdrawiania jednego z kucharzy, buteleczkę lemoniady niegazowanej firmy Uludag. Biorąc ją i wsadzając do torebki, nie przyszło mi na myśl nawet w najśmielszych oczekiwaniach, iż za chwilę rozegra się scena przy wejściu do Hagia Sofii w roli głównej właśnie z tą niewinną butelką,

Standardowo przy wejściu do muzeów Hagia Sofii czy Topkapi wszyscy przechodzimy kontrolę torebek na wypadek posiadania niebezpiecznych przedmiotów typu nóż czy scyzoryk. Moja torebka została prześwietlona  a ochroniarz,  ni z tego ni z owego patrzy na mnie i mówi...Pani ma alkohol w torebce. Ja na to, że skąd takie przypuszczenie skoro nie widział i co daje mu podstawę do takiego przypuszczenia?





On na siłę chce zajrzeć do mojej torebki a we mnie wzbiera nieciekawa energia.  Zawsze tak mam jak spotykam niewłaściwe osoby o ograniczonej ilości zwojów mózgowych. Otworzyłam torebkę,,,kompletnie zapominając, ze od 2 godz podpięta jestem do mikrofonu a moi turyści do słuchawek...otworzyłam a ochroniarz wyciągnął z niej moją lemoniadę...popatrzył co ma w ręce...i najwyraźniej był rozczarowany tym co zanalazł. Podzielił się tą myślą z kolegą, Ja do niego by teraz powiedział mi il to ma promili. Jemu szczęka do kolan a ja jak nie wyskoczę, Co on sobie nie wyobraża , że z kim ma do czynienia i czy miejsce do którego wchodzę to meczet czy kościół , że mnie rozlicza z butelki. Skoro to jednak muzeum to co się wtrąca..i że nie ma prawa robić ze mnie alkoholika. Ja sobie a gość sobie. Nie usłyszałam przepraszam ale co inne...PRZEROST FORMY NAD TREŚCIĄ odpowiedział mi w te słowy...Na lotnisku w takich butelkach podają alkohol! Ja przewodnik  alkoholikiem...poczytałam sobie to za zniewagę, którą zamierzam zgłosić w odpowiednim miejscu. Spór trwał dość długo, że turyści zaczęli się cofać do mnie by mi nieść pomoc...choć z tureckiego nic nie pojęli.

Jak wytłumaczyłam, że właśnie zostałam alkoholikiem ,,,ja przewodnik z etyką i w dodatku w Wielkim Poście nie spożywam alkoholu.  Grupa ze śmiechu nie mogła mnie jeszcze przez dłuższy czas słuchać.

To irytujące zajście zaowocuje tym, że zgłoszę to odpowiednim organom a także zamierzam powtórzyć Lemoniadowe Story i dodam butelkę z piwa bądź miniaturkę z alkoholem. Zagram im na nosie.

Ja stale walczę z ograniczonością , choć zdaję sobie sprawę, że to walka z wiatrakami.


TERAZ JUŻ WIECIE, ŻE LEMONIADA TO NIE TYLKO NAPÓJ CYTRYNOWY ALE NAPÓJ WYSKOKOWY. MNIE OSOBIŚCIE CIŚNIENIE PODNIÓSŁ.

Brak komentarzy: